Strona:Anafielas T. 1.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
118

Żeby im rękę podał i uzdrowił;
Lub Puschajtisa podziemnego Boga,
Żeby się do swéj starszéj braci wstawił.
O ciemni ludzie! zamiast się poprawić
I zemstę Bogów od siebie odwrócić,
Oni Bóstw nowych w Dungusie szukają,
Niezasłużonéj prosząc u nich łaski.
Nim Pilwit nowe zeszle im dostatki,
Oni na uczcie, oni na wesela
Drogi czas pracy przetrawią i zgubią.

Na wiosnę także jest pastusze święto.
W trzodzie wieśniaka bogactwo i doba.
Proszą, ażeby Goniglis[1] jéj bronił,
A Lelus[2] swojém światłem dobroczynném
Drapieżne źwierzę od trzody odganiał,
Kiedy się z puszczy zdradliwe zakrada.

Ujrzysz ty kiedyś te wiejskie obrzędy,
Co się na uczcie kończą i biesiadzie
Szałem pijanych, młodzieży rozpustą;
Posłyszysz kiedyś tę piosnkę pastuszą,
Którą, pamiętam, w zielonych dolinach
Słyszałem kiedyś, biegając chłopięciem:


  1. Bóstwo pastusze.
  2. Słońce.