Strona:Allegorya (Przerwa-Tetmajer) 016.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I wszyscy z drogi pierwsi mi pierzchnęli.
Nie wiem, gdzie lecę? Wszędzie mi się zdało,
Że widzę twarz jej, marmurową, białą,
Że widzę moją kochankę — shańbioną!
Boże! Jeżeli złote gwiazdy płoną
Z Twego rozkazu, jeśli jesteś w chmurze,
Toś Ty przyglądał się mojej torturze
I Ty milczałeś — niechaj zmażę grzechem
Duszę, lecz powiem: Tyś milczał z uśmiechem! —
Wreszcie mi drogę zabiegli żołnierze
I pochwycili mnie, jak dzikie zwierzę
I nie wiem ilu ja ich tam powalił,
Bo mnie szał zemsty wściekłej w mózgu palił,
A w sercu miałem krew, krew....

Związany, tłumem zbirów otoczony,
Z zawiązanemi usty, bym nie wołał,
Stałem tak zbity, niewolą spodlony.
A nie wiem, ktoby wypowiedzieć zdołał,
Jak mi tam serce targała okropnie
Myśl, że sam może popsułem me dzieło,
Żem działał na zbyt szybko, nieroztropnie —
Mnóstwo mi planów do myśli płynęło
Już nadaremnych, a każdy się zdawał
Tak łatwy, prosty, prawie się poddawał
Sam ... A nic takiej nie budzi rozpaczy,
Kiedy cię jakie nieszczęście opadło,
Jak myśl, że wszystko mogło być inaczej
I że na zawsze już wszystko przepadło
Z twej własnej winy....