Strona:Alfons Daudet-Tartarin z Tarasconu.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
EPIZOD PIERWSZY W TARASCON
I
OGRÓD Z BAOBABEM.

Moja pierwsza wizyta u Tartarina z Tarasconu wbiła mi się w pamięć na zawsze. Dnia tego nie zapomnę nigdy. Minęło od tej pory lat dwanaście, czy piętnaście, a jednak pamiętam wszystkie najdrobniejsze nawet szczegóły, lepiej, niż jakby to wszystko wczoraj się działo.
Nieustraszony Tartarin mieszkał wtedy przy ulicy awiniońskiej, w trzecim domu po lewej stronie, tuż przy wjeździe do miasta
Ładna, mała willa taraskońska, ogród przed frontem, z tyłu balkon, mury lśniąco białe, okiennice zielone, a tuż przed furtką, na ulicy, gromada małych sawojardów, grających w piłkę, albo też drzemiących w cieple promieni słonecznych, wysypiających się z głową opartą o skrzynki z przyrządami do czyszczenia butów.
Na zewnątrz dom ten wyglądał zupełnie niepozornie.
Nigdy nikt by nie pomyślał, że znajduje się wobec rezydencji bohatera. Ale przestąpiwszy próg domu!...
Od piwnicy, aż po strych, cały ten budynek miał wygląd bajeczny. Nawet i ogród!...
Ach! Ten ogród Tartarina! Nigdzie w całej Europie znaleźćby nie można czegoś podobnego. Nie było w nim ani jednego właściwego Francji drzewa, ani jednego francuskiego kwiatu. Wy-