Strona:Alfons Daudet-Tartarin z Tarasconu.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sach. Zapotrzebowanie i komsumcja romansów w tej małej krainie przechodzi wszelkie pojecie. Wszystkie sentymentalne, ckliwe stare piosenki, żółkniejące na półkach sklepów z nutami, odnaleźć można w Tarasconie. Tu są one w pełni swej młodości i blasku. Wszystkie się tam spotyka, wszystkie bez wyjątku. Każda rodzina ma swą ulubioną, własną pieśń, i o tem wie całe miasto. Wiadomem jest, że pieśń aptekarza Bézuquet, zaczyna się od słów:

Toi, blanche ètoile que j’a dore...
(Ty, biała gwiazdo, którą uwielbiam...)

rusznikarza Costenoble:

Veux - tu venir au pays des cabanes?
(Czy pójdziesz ze mną w krainę szałasów?)

a poborcy podatkowego:

Si j’etait-invisible, personne n’me verrait.
(Gdybym był niewidzialny, nikt by mnie nie widział).
(Piosenka humorystyczna.)

I tak dalej. Każdy mieszkaniec Tarasconu posiada swą pieśń. Dwa albo trzy razy na tydzień schodzą się wszyscy to w tym, to w innym domu, i wtedy śpiewa się owe pieśni. Najciekawsze jest, że są to zawsze jedne i te same pieśni, a chociaż śpiewa się je od niepamiętnych czasów, jednak żadnemu z dzielnych mieszkańców Tarasconu nie przychodzi na myśl, że możnaby te stare romanse zastąpić innymi, nowszymi. Nie mają do tego najmniejsze ochoty. Przechodzą one spuścizną z pokolenia na pokolenie, w jednej i tej samej rodzinie, z ojca na syna. I nikt nie odważy się tknąć ich, — nikt nie odważy się nawet pożyczyć. Nigdy rusznikarzowi Costecalde nie przyjdzie na myśl zaspiewać romans Bezuqueta, ani też Bézuquet nie odważy się zaśpiewać pieśń Castecalda, a przecież w przeciągu czterdziestu lat musieli chyba nauczyć się jeden od drugiego. Ale nie! Każdy ma swoją pieśń i wszyscy są z tego zadowoleni.
Tak samo jak w polowaniu na kaszkiety, tak też i w śpiewaniu romansów, Tartarin był mistrzem nie mającym rywala w całem mieście. A wyższość jego nad współobywatelami polegała w tem,