Strona:Aleksander Szczęsny - Baśnie Andersena.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedzieć, jak się czuje szczęśliwą, lecz w tej chwili zbliżył się chłopiec okrętowy i siostry zanurzyły się pospiesznie, tak, że wydało mu się, jakby tylko piana wodna minęła płynący statek.
Następnego poranku okręt płynął do portu sąsiedniejstolicy. Wszystkie dzwony biły na powitanie, trąby i rogi grzmiały z warownych wież, wojska z rozpostartemi chorągwiami i lśniącą bronią szły w ceremonialnym marszu. Tak się zaczęły całe dnie wspaniałych festynów. Bale i zabawy następowały jedne po drugich, lecz królewna nie była na nich obecną, miała bowiem dopiero powrócić, po ukończeniu nauk w dalekim klasztorze. Wreszcie królewna przybyła.
Syrena, która niesłychanie pragnęła ją ujrzeć, musiała przyznać, że dotąd nie widziała tak pięknej, ludzkiej postaci. Królewna miała płeć przezroczystą, jak alabaster, a wspaniałe czarne jej oczy z pod długich, ciemnych rzęs uśmiechały się do całego świata. Książę krzyknął na jej widok: „To ty jesteś tą, która mi życie uratowała, gdym nieprzytomny leżał na brzegu!“ I to mówiąc, młody władca chwycił w objęcia tę, której nie spodziewał się nigdy ujrzeć. — O, teraz jestem szczęśliwy, spełniło się, czegom już nigdy nie oczekiwał! Prawda, że cieszysz się z mego szczęścia? — zwrócił się książę do syreny — bo któż mnie lepiej od ciebie rozumie! Syrena ucałowała na to w milczeniu rękę książęcą, czując jakby jej serce pękało. Wiedziała, że z dniem jego zaślubin, zbliży się dzień jej śmierci, a wtedy jako piana przepadnie w morzu.
A tymczasem dzwony dzwoniły w całem mieście i gońcy rozesłani po mieście, obwieszczali już ludowi dzień zaślubin. I wkrótce w katedrze zapłonęły lampy, napełnione wonną oliwą,