Strona:Aleksander Kuprin - Wiera.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śmierć. I jakie uczucie kierowało tym nieszczęśliwcem: miłość czy obłąkanie?
Cały dzień kręciła się po ogrodzie; z minuty na minutę wzrastający niepokój nie pozwalał jej wytrwać na jednem miejscu. Nie mogła się uwolnić od myśli o tym nieszczęśliwym człowieku, którego nigdy nie widziała i nigdy zobaczyć nie miała, o tym śmiesznym P. P. J. Przypomniała sobie słowa Anosowa:
„Kto wie, może spotkałaś na drodze twego życia, prawdziwą, potężną miłość“.
O szóstej godzinie przyszedł listonosz. Tym razem poznała Wiera Mikołajewna pismo Joltkowa i kiedy otwierała list wzbierało w jej sercu uczucie nieoczekiwanej tkliwości.
Oto ostatnie słowa Joltkowa:
„Wiero Mikołajewno, nie jest moją winą, że Bóg użyczył mi najwyższego szczęścia, miłości do Ciebie, Pani. Nic na świecie nie obchodzi mnie cokolwiek choćby, ani polityka, ani nauka, ani troska o szczęście przyszłe ludzkości — nic — prócz Ciebie, Pani. Teraz jednak wyjadę, by nigdy więcej nie wrócić i nic nie przypomni Pani mojej osoby“.
„Jestem Pani nieskończenie wdzięczny, jedynie za samo istnienie Jej na świecie. Badałem uważnie moje uczucie: nie jest ono chorobą, ani obłąkaniem, jest to prawdziwa mi-