Strona:Aleksander Głowacki - O odkryciach i wynalazkach.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jacioł, kobiety i dzieci. Złe to były czasy, kiedy magnat mógł zabijać bezkarnie chłopów, kiedy baronowie i hrabiowie z czeredą swoich sług, bawili się rozbojami i kradzieżą na publicznych drogach! Złe to wreszcie były czasy, kiedy głód i morowe powietrze w ciągu jednego roku zmiatały miljony ludzi!...
Tak tedy przekonaliśmy się, że w dziejach ludzkości objawia się pewien ruch ku lepszemu, niby jakiś olbrzymi prąd odkryć i wynalazków, który z każdym wiekiem nabywa większéj siły, potęguje dobrobyt i działalność każdego następnego pokolenia i cały prawie rodzaj ludzki robi stopniowo coraz doskonalszym. Ten prąd odkryć i wynalazków, najlepiej uwydatnia się między ludami rasy białéj zamieszkującemi Europę i Amerykę; one też przodują cywilizacji i pociągają za sobą ludzi rasy żółtéj i ludzi rasy czarnéj. Na nieszczęście jednak nie o wszystkich ludach powiedzieć można, że się doskonalą; owszem są i takie które raczéj marnieją.
W Ameryce a bardziéj jeszcze w Australji, żyją plemiona tak ubogie, że mieszkają w norach, chodzą nago i jedzą nawet zdechłe i gnijące ryby i zwierzęta. Są plemiona tak dzikie, że pożerają nietylko swoich nieprzyjacioł, ale nawet własne dzieci. Ludzie ci są tak ograniczeni, że język ich posiada zaledwie kilkaset wyrazów, że więcej niż do stu doliczyć nie mogą, że wreszcie zupełnie nie zdają się być zdolni do przyjęcia europejskiéj cywilizacji. Smutna też jest dola tych niedołężnych i nieszczęśliwych ludów.
W dniu w którym ujrzeli pierwszy sztandar europejski na swoich wybrzeżach, rozpoczęła się ich zagłada. Od chwili zetknięcia się z ludami ucywilizowanemi stracili wolność, lub zostali wyparci w głąb swoich wysp, w najdziksze okolice kraju.