Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cia — w tej chwili może i Felton płaci głową za zbrodnię tej furji piekielnej.
Sędziowie oniemieli, słysząc o zbrodniach, nieznanych im jeszcze.
— To nie wszystko — ciągnął lord de Winter — brat mój, który ją uczynił spadkobierczynią swoją, umarł nagle na dziwną chorobę, po jakiej na całem ciele zostają plamy sine. Siostro, powiedz, skutkiem czego mąż twój umarł?
— Okropność!... — zawołali Porthos i Aramis.
— Zabójczyni Buckinghama, zabójczyni Feltona, zabójczyni brata mojego, żądam sprawiedliwości nad tobą i oświadczam, jeżeli mi jej nie wymierzą, sam tego dokonam.
Lord de Winter stanął obok d‘Artagnana, Ustępując miejsca innemu oskarżycielowi.
Milady opuściła głowę na ręce i starała się zebrać rozpierzchłe myśli.
— Na mnie teraz kolej — odezwał się Athos, drżąc, jak lew drży na widok węża jadowitego. — Pojąłem za żonę tę kobietę, gdy była młodą dziewczyną, wziąłem ją pomimo woli całej mojej rodziny; otoczyłem dostatkiem, dałem moje nazwisko; aż pewnego dnia przekonałem się, że jest piętnowaną; ta kobieta ma wypalony kwiat lilji na lewem ramieniu!
— O!... — zawołała milady, powstając — gdzie jest trybunał, co wydał wyrok nikczemny, gdzie człowiek, który go wykonał?... nie znajdziecie jednego ani drugiego!
— Milcz! — odezwał się głos jakiś — ja na to odpowiem!
I człowiek w czerwonym płaszczu zbliżył się także.
— Kto ty jesteś?... kto ty jesteś?.. — krzyknęła milady, skamieniała ze strachu, a włosy na głowie powstały jej, jak żywe.
Wszyscy spojrzeli na tego człowieka, nikt go nie znał, prócz Athosa, który także ze zdziwieniem patrzył, nie przypuszczając, że i ten należy do sprawy, jaką właśnie sądzili. Nieznajomy stanął naprzeciw milady i zdjął maskę z twarzy. Milady patrzyła czas jakiś z wzrastającą trwogą na twarz bladą, okoloną czarnym zarostem, na twarz obojętną i zimną, jak kamień; naraz zawołała, podnosząc się i cofając do ściany: