Strona:Aleksander Brückner - Ze staropolskich anegdot i przypowieści.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Niepewny dom, gdzie siła gospodarzy.

Czekając poseł perski w Krakowie odprawy,
Chciał też widzieć kościoły; do czego przystawy
Dadzą mu od biskupa, bo sam tego żąda.
Wprzód w rynku Matki Bożej świątnicę ogląda,
Wielce mu się podoba; Świętej Trójce potem,
Figurami i świetnem okazały złotem.
Ztamtąd, które w tytułach mają apostoły;
Że zgoła wszytkie rzędem obchodził kościoły.
Aż wspaniałe zakony, nieminął i Skałki,
Gdzie orłowie wielkiego biskupa kawałki,
Od bezbożnego króla rozsiekane, śmiało
Za rozkazaniem boskiem w jedno znieśli ciało.
Dopieroż, gdy na wierzchu Wawelowej góry
Widzi tegoż świętego poważne struktury,
Pełne starożytności, śpiżą lite szczyty —
Pogasły Babilońskie przed nimi meczyty;
Niech się Kair nie pyszni, rzecze, i Alepy.
Trafił do Wszytkich Świętych, właśnie kiedy sklepy,
Nużne starością — na co materyą wożą,
Ale nie przez niedozór — ruinami grożą.
Że żadnego z znaczniejszych nie minął kościołu,
Nazajutrz od biskupa proszony do stołu,
Każdy niemal, jakożbył w rozmowie nie głupi,
Wspominał, nie bez wielkiej uciechy biskupi.
Wszytkie chwalił zakony, wysławiał reguły;
Jako o swym kościele każdy święty czuły,
Piotr, Jan, Andrzej, Stanisław; tu się trochę skręci:
Jedni na drugich, wszyscy spuszczają się święci;
Jeśli się i ty na nich spuścisz i pomocy
Omieszkasz kościołowi, przepadli prorocy.
Aleć nie dziw, toż waszy powiadają starzy:
Że najlepiej, gdzie w domu jeden gospodarzy.

Humor polski.

Gdy jechał Rey do Anglów przez Holendry, z gniewu
Zabił Polak Holendra i przysądzon drzewu —
Żadnego tamte prawa niemają respektu.
Widząc go, wyjechawszy rano z Ultrajektu,