Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czątkowo uważał ją za osobę dotkniętą silnie histerją, to teraz zrozumiał, że jej wskazówki mogą być poniekąd istotne dla sprawy wyjaśnienia mordu Gałkina.
— Więc pani sądzi — spytał — że „Sąd nad Antychrystem“ nie jest utworem Karnickego, że on poprostu ukradł Gałkinowi sztukę.
— Tak sądzę — spokojnie i bez wahania odpowiedziała młoda kobieta.
— A czy sądzi pani, że Karnicki targnął się na życie Gałkina, aby ukryć kradzież?
— Tego... to już nie wiem, wyświetlenie tej sprawy leży w rękach panów. Wiem, że Gałkin w ostatnim dniu przed śmiercią był dziwnie niespokojny i zdenerwowany, jakby się czegoś obawiał. Nie taił się nawet przedemną, że coś mu grozi. Nie chciał jednak powiedzieć co.
— To dziwne... Ale, czy zdaje sobie pani sprawę z tego, — spytał prokurator — że Karnicki nie napisał tylko „Sądu nad Antychrystem“, ale cały szereg potężnych rzeczy. Czy nie sądzi pani, że mogło być odwrotnie, że Gałkin chciał się przed panią pochwalić rzeczą, którą nie on napisał, aby w ten sposób dopiąć jakiegoś celu?
— Nie, to jest wykluczane. Gałkin nieraz w mojej obecności przerabiał niektóre rozdziały powieści. Radził się mnie, zmieniał, przeinaczał. W czasie przedstawienia w teatrze dokładnie rozróżniałam kolejność jego pracy. A zresztą „Sąd nad Antychrystem“, to jest krew i łzy Rosjanina, który płacze i tęskni na wygnaniu. Tęskni za krajem tą tęsknotą straszną i palącą, a tem okropniejszą, że... beznadziejną. Tylko dziesięć lat tęsknoty mogło wydać na świat fabułę, w której tkwi nadzieja i ukojenie, nie w rzeczywistości, ale w czemś nadprzyrodzonem — w wyroku Boskim. Tak łudzić się może tylko Rosjanin skłonny zawsze do mistycyzmu, czepiający się każdego błędnego ognika, jako promienia nadziei. Karnicki — jako Polak — nie mógł tego napisać...