Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jednemu z wywiadowców biały płaszcz i nachylając się do ucha komisarza policji, wydał krótki rozkaz:
Pod numerem 27-ym na pierwszym piętrze śpi młoda kobieta. Będzie pan nad nią czuwał, ażeby nie wyszła na ulicę. Oczywiście, że można kolejno ją inwigilować. Gdy zbudzi się i wyjdzie z pokoju, wtedy zaaresztuje ją pan i przewiezie na Daniłowiczowską. Proszę moje polecenie wykonać spokojnie i z wielkim taktem. Pragnę, aby pan uniknął wszelkiej brutalności...
Komisarz policji zasalutował służbowo.
Nieznajomy czekał, aż policja wejdzie na pierwsze piętro, potem szybko wybiegł na ulicę. Stał chwilę pod latarnią, zamyślił się nad czemś głęboko, wreszcie szepnął do siebie:
— Szkoda kobiety... Co robić, kiedy już taka psia służba. Zresztą dałem słowo honoru, że jutro ją dostawię...
Z pasją rzucił niedopalonego papierosa na chodnik, aż skry rozsypały się dookoła. Szybkim krokiem skierował się na Wierzbową, gdzie wsiadł w dorożkę.


ROZDZIAŁ XIV.
Pani w białym płaszczu.

Zapalono latarnie uliczne, gdy inspektor Sandberg wyszedł ze swego mieszkania na ulicę i wlókł się ociężale przez Krakowskie Przedmieście. Co chwila przystawał przed inną szybą wystawową, jakby chciał zabić kilka godzin niepotrzebnego czasu. Doszedł wreszcie do rogu Trębackiej i stanął chwilę, patrząc w głąb tej ulicy. Potem zawrócił z powrotem na Krakowskie. Wolnm krokiem doszedł do rogu Królewskiej i z zajęciem obserwował silny ruch uliczny.