Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzyszka nacisnęła guzik dzwonka w bramie. Zaspany szwajcar otworzył szklane drzwi i oboje wtoczyli się na schody, kurczowo trzymając się poręczy. Odkręcenie kluczem drzwi pokoju musiało przedstawiać nielada trudność, bo długo oboje wysilali się naprzemian nad tą czynnością. Wreszcie zamek ustąpił i weszli do dużego pokoju, w którym raziły szablonowe meble hotelowe.
Widok własnego pokoju podziałał widocznie rozweselająco na młodą kobietę, bo usiadła zaraz w fotelu i co chwila wybuchała głośnym śmiechem. Nieznajomy stał nad nią, utrzymując na krótkich, a mocnych jak pnie nogach, z trudnością równowagę i gestem ręki prosił, by się uciszyła. Gest ten ją jeszcze bardziej rozweselił.
— Wiera, co robisz? Pobudzimy wszystkich lokatorów — upominał mężczyzna.
— Co mi tam lokatorowie — bełkotała — rachunek hotelowy płacę dolarami, więc nie mają prawa robić mi żadnych wymówek...
— Ależ mówiłaś w dorożce, że trzeba się bardzo cicho zachowywać...
— W jakiej dorożce? — pytała z wielkiem zdziwieniem — nigdy żadną dorożką nie jechałam...
Mężczyzna zmarszczył czoło i poważnie zastanawiał się nad tem, czy rzeczywiście jest tak pijany, że zdawało mu się, iż niedawno siedział w dorożce.
Młoda kobieta wstała z trudem z fotelu, zdjęła futro, które opuściła na ziemię. On podnósł je, ale równocześnie zatoczył nogami olbrzymi łuk i wpadł na szafę.
— Ty jesteś pijany, uważaj, nie rób hałasu — upominała go towarzyszka.
Wreszcie płaszcz bez poważniejszej szkody znalazł się na wieszaku.
Młoda kobieta zapaliła żarówkę nad lustrzaną konsolą, i zaczęła się rozbierać. Za chwilę stanęła przed swoim towarzyszem w bieliźnie. Nieznajomy