Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niu, w r. 1817 przybył do uniwersytetu wileńskiego, gdzie szkoła malarstwa szeroko na Litwie słynęła, a po śmierci Smuglewicza katedrę malarstwa zajmował «poczciwy» Rustem.
Rysunki własnoręczne, przywiezione przez młodzieńca do Wilna z Połocka, obudziły podejrzenie, że musiały być raczej ręką nauczyciela połockiego Grubera, niż samego Wańkowicza wykonane. Niebawem jednak przekonano się naocznie, że młody rysownik był człowiekiem dziwnie skromnym, prawdomównym i nie uciekałby się nigdy do podobnego samochwalstwa. Będąc pobożnym, zwykł był chodzić bardzo rano do kościoła, gdzie przypatrzywszy się modlącym przy stoczkach woskowych, odmalował kilka scen mszy roratnej, jak starcy i kobiety przy świetle podobnem różaniec śpiewają. Rysunki te zrobiły Wańkowiczowi pierwszy rozgłos w Wilnie, a odtąd jak tylko brał ołówek do ręki, zwykle stawała tuż za nim gromadka kolegów, przypatrująca się z za pleców jego pracy, sposobowi rysowania i przysłuchująca się uwagom młodego artysty.
Pomimo gorliwości, z jaką wykładał Rustem swoje lekcye, stan szkoły rysunkowej był jeszcze początkujący. Po raz pierwszy wprowadzono wówczas rysowanie ciała z żywych modeli. Dotąd studyowano tylko gipsy: Laokona, Apollina i kilku innych. A i teraz pomimo że Wilno było ludnem, nie można było w mieście i na wsi wyszukać biednego człowieka, któryby zezwolił nagość swego ciała modelować, tak że dopiero znalazł się jeden z malarzy, który się w tym kierunku dla dobra uczących poświęcił, ale, niestety, sam był tak chudy i niekształtny, że bez wstrętu rysować jego postaci nie było podobna.
Wańkowicz uczęszczał w uniwersytecie na oddział nauk fizycznych, studyował optykę i działanie światła i był już trzy lata na tych studyach, gdy dziekan wydziału literatury i sztuk pięknych, profesor literatury greckiej i łacińskiej G. E. Grodek naznaczył za przedmiot do rysunku Filokteta z Neoptolemem; rysunek Wańkowicza wszystkich widzów do siebie pociągnął i jemu pierwszeństwo i nagrodę przyznano. Ciągłe postępy skutkiem studyowania dobrych wzorów ośmieliły Wańkowicza do malowania portretów, a pierwszemi próbami były podobizny członków jego rodziny i przyjaciół, które tak uderzały podobieństwem i znajomością sztuki malarskiej, że je za pierwsze w Wilnie po robotach Rustema uważano. Wykształcenie przytem naukowe posiadał już gruntowne, skutkiem oczytania się zarówno w autorach łacińskich, jak i polskich.
Roku 1826 Wańkowicz kosztem uniwersytetu wysłany do petersburskiej Akademii sztuk pięknych, gdzie już po kilku miesiącach otrzymał mniejszy medal srebrny i do najlepszych uczniów zaliczony został. W 8 miesięcy później jednomyślnie przyznano Wańkowiczowi medal srebrny wielki. W trzecim roku pobytu swojego w Petersburgu otrzymał Wańkowicz jeden z trzech medalów złotych za obraz treści historycznej (oblężenie Kijowa), którą to treść poraz pierwszy naznaczono wówczas w Akademii petersburskiej, dotąd bowiem dozwolone były tylko tematy z Pisma świętego. Wówczas to, korzystając z pobytu w Petersburgu Mickiewicza, z którym go koleżeństwo wileńskie, równość wieku i uwielbienie dla poety łączyło, wykonał słynny portret wieszcza, przedstawiający go w górach Krymu. Współcześni znawcy czynili tylko portretowi temu drobne techniczne zarzuty, a mianowicie, że lira, położona na murawie, nie miała należnej perspektywy i że obłoki poniżej wierzchołków Czatyrdahu, bliskością zbyteczną robiły wrażenie dymu.
Po czterech latach cichej, mozolnej pracy w Petersburgu, powrócił Wańkowicz na Litwę do gniazda rodzinnego i w zaciszu domowem, daleki od zgiełku światowego, oddawszy się malowaniu głównie portretów, zamiłowany namiętnie w pendzlu i w czytaniu książek, został ziemianinem-malarzem. Ze wsi Ślepianki, gdzie mieszkał i miał swoją pracownię, odwiedzał często Mińsk pobliski, gdzie miał drugą pracownię i gdzie mieszkał przyjaciel jego, także malarz, Dammel, a niekiedy bywał i w Wilnie, z którem łączyły go wspomnienia uniwersyteckie i liczne stosunki. Do roku 1830 malował wiele miniatur, które wówczas zastępowały dzisiejsze fotografie. Od roku 1830 zarzucił miniatury i malował już tylko portrety olejne, a niekiedy i obrazy treści religijnej. Opowiadano wiele w owym czasie o obrazie Maryi Panny z dzieciątkiem Jezus, naturalnej wielkości, także o wizerunku Napoleona I w całej figurze, grzejącego się przy ogniu, przed bitwą pod Waterloo. Wykonał także, wielki krajobraz, przedstawiający widok ukochanego Wilna, w którego murach około ośmiu lat pracowitej młodości prze-