Strona:Adolf Pawiński - Portugalia.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na piérwszy rzut oka wydał lepiéj od nas powiadomionym w sprawach miejscowych.
— Nie — odrzekł sąsiad, postrzegłszy z pewném zadowoleniem naszę pomyłkę — to jego królewska mość don Fernando, ojciec obecnie panującego monarchy.
I byłbym może dłużéj wpatrywał się w uprzejmy wyraz tego oblicza, byłbym może z niedowierzaniem słuchał opowieści, którą mój sąsiad zagaił, gdyby nie szmer powstały w sali i prędki szept, roznoszący wiadomość, że już i król don Luiz przybywa. Nim muzyka zagrała hymn narodowy, monarcha, powitany przez wszystkich podniesieniem się z krzeseł, zwrócił się ku swemu ojcu i pokornie ucałował jego rękę. Powątpiewania więc nasze ustąpiły miejsca uczuciom prawdziwego zadowolenia, na widok téj czci poważnéj, istnie rzymskiéj, ze strony koronowanéj osoby dla jéj rodzica; nie przypuszczamy bowiem, aby to była tylko czcza formalność, lub przepis ceremoniału. Taki przykład wiele uczyć może; taka tradycya nigdy zaginąć nie powinna.
O innych rzeczach, mniéj ważnych, széroko mówić niéma potrzeby. Zagajono posiedzenie, pod przewodnictwem obu królewskich mości, wybrano na prezesa kongresu przez głośne obwoła­nie pana d’Andra de Corvo, na sekretarza pana Ribeiro, wybrano nadto całe grono wiceprezesów, członków rady i t. d. Przewodniczący przemówił