Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

weźmie przeprawę z jednej strony rzeki na drugą. Stwardniałe błoto grobli odznacza się nadzwyczajną przylegalnością, a ma zawsze taką głębokość, że ściąga z nóg buty, choćby nawet były z cholewami za kolana.
Sama Ikwa posiada wszystkie właściwości rzeki pierwotnej, w pełnem znaczeniu tego słowa: wodę bystrą, głęboką, choć bezbrzeżnie rozlaną, obfitość ryb i raków. Fale te poruszają koła wielkiego młyna w Mączynie, unoszą wiosną na swym grzbiecie drzewo ku morzu, a mogą też posłużyć za grób dla zrozpaczonego lub pijanego.
Ludność, ażeby się skomunikować z pałacem, używa głównie własnych nóg; mieszkańcy pałacu w porze błotnej przebywają tę przestrzeń przy pomocy koni lub czółnem. Tak się ma przeto dwór do miasteczka, jak jazda i marynarka do piechoty. Jeszcze trafniej byłoby powiedzieć: życie miasteczka schodzi podług Starego Testamentu, w pałacu — podług Nowego.
Znamy już poczęści mieszkańców pałacu w tym składzie, jak zasiadają do stołu; innych uwydatni nam dalszy ciąg opowiadania. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że do pałacu, oprócz jego własnego budynku, należą oficyny, różne domki w ogrodzie, oranżerja i tak zwany „tempel“, to jest letni pałacyk, sprawiający na widzu wrażenie świątyni. Również tutaj zaliczyć wypada fabrykę, szereg większych i mniejszych domów, szop, gdzie sapie i świszcze machina parowa, jęczą młoty kowali, warczą, zgrzytają rozmaite koła zębate i niezębate; a wszystkie te dźwięki zlewają się w jakąś dziwaczną melodję, którą pozwalamy sobie nazwać marsyljanką przemysłu. Wypala się tutaj cegła, wyrabiają odlewy żelazne, szruby, dziury w żelazie i t. d.
Przy takim dworze pełno jest żywych stwo-