Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ej dosyć rospaczą grzeszyć!
Kto temu winien, że piękna dziewczyna,
Ześ czuły? nie twoja wina.
Patrz, mówił daléj robaczek:
Na iskrę, co ze mnie strzela,
I cały objaśnia krzaczek.
Z razu szukałem z niéj chluby,
Teraz widzę, że będzie przyczyną méj zguby,
I zwabi nieprzyjaciela.
Iluż to braci moich złe jaszczurki spasły!
Kląłem więc ozdobę własną,
Która na mnie śmierć sprowadza,
Chcę żeby te iskry zgasły;
Ale cóż robić? nie moja w tém władza,
I póki żyję, te iskry nie zgasną. (po pauzie
pokazując na serce.)
Tak, póki żyję, te iskry nie zgasną!
DZIECI.
A posłuchajcie.... a jaki cud, jaki!
Tato, słyszałeś o cudzie? (xiądz odchodzi ści-
skając ramionami.)