Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drobniuchne zdzbła odłamki,
Które lada motyl spasa,
Któreby on mogła wciągnąć z odetchnieniem;
A ona chce budować na tym proszku zamki!
Zrobiwszy mnie komorem, chce zmienić w Atlasa
Dzwigającego nieba kamienném ramieniem.
Napróżno! jedna tylko iskra jest w człowieku,
Raz tylko w młodocianym zapala się wieku,
Czasem ją oddech Minerwy rozniéci,
Wtenczas nad ciemne plemiona
Powstaje mędrzec, i gwiazda Platona
W długie wieki wieków świéci.
Iskrę tę jeśli duma rozżarzy w pochodnie,
Wtenczas zagrzmi bohatér, pnie się do szkarłatu
Przez wielkie cnoty i przez większe zbrodnie,
I s pastuszego kija robi berło światu,
Albo skinieniem oka stare trony wali. (po pauzie
zwolna.)
Czasem tę iskrę oko niebianki zapali,
Wtenczas trawi się w sobie, świéci sama sobie,
Jako lampa w rzymskim grobie.