Przejdź do zawartości

Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pośród najtęższego chłodu,
Stałam z dziecięciem pod bramą.
Panie! wołałam ze łzami,
Zlituj się nad sierotami!
Mąż mój już na tamtym świecie,
Córkę zabrałeś do dwora,
Matka w chacie leży chora,
Przy piersiach maleńkie dziecie.
Panie, daj nam zapomogę,
Bo daléj wyżyć nie mogę!

Ale ty panie bez duszy!
Hulając w pianéj ochocie,
Przewalając się po złocie,
Hajdukowi rzekłeś ścicha:
„Kto tam gościóm trąbi w uszy?
Wypędź żebraczkę do licha.”
Posłuchał hajduk niecnota,
Za włosy wywlekł za wrota!
Wepchnął mię z dzieckiem do śniegu!
Zbita i przeziębła srodze,
Nie mogłam znaleść noclegu;