Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy z ukrycia wyjdą na publiczne oczy,
I koniec się jakkolwiek przycięty dotoczy;
Pytałem Nowogródzian ludzi godnych wiary,
Ale żaden nie wiedział, jeno Rymwid stary;
I ten jak stary, prędko rozstał się z żywotem,
A póki żył, nikomu nie powiadał o tém.
(Snadź w przysiędze uwiązan albo obietnicy)
Szczęściem był drugi człowiek świadom tajemnicy,
Giermek xiężnéj pod onczas we dworcu przytomny;
Ten jako człowiek prostak, mniéj w języku skromny,
Gadał, a jam spisował, widząc iż powieści,
Wiążą się do podanéj od autora treści.
Czyli całkiem prawdziwe, trudno dać porękę;
A kto o fałsz pomówi, nie wyzwę na rękę.
Bo tu nic zgoła własną nie nadstarczam głową,
A com z Giermka usłyszał, oddam słowo w słowo.
Giermek zaś tak powiadał: Xiężna sfrasowana
Długo błagała męża padłszy na kolana,