Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak zawżdy było w Litwie i na Żmudzi;
Jeśli nie wierzysz, pytaj starych ludzi.“

Skończył, podchodzi ku oknóm i doda:
Wietrzno, niepewna na jutro pogoda.
Jakiegoś widzę rumaka przy wieży,
A tuż i rycerz oparty na łęku,
Drudzy dwaj chodzą konie wodząc w ręku;
Posły Niemieckie — poznałem z odzieży,
Czy ich zawołać? czyli niech na dole,
Przez usta sługi odbiorą twą wolę?

To mówiąc okno przemknięte zaszczepił,
Niby niechcący i patrzył i gadał,
Ale umyślnie pytanie uczepił,
By coś o posłach niemieckich wybadał.

Na to mu prędko Litawor odpowie:
„Jeżeli kiedy wychodzę po radę,
Do cudzych, własnéj nie ufaiąc głowie,
Zawżdy twe zdanie na początku kładę.
Boś zewsząd godzien mojéj czci i wiary,
Jak w polu młody, tak na radzie stary.