Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zaraz, natychmiast, choć w spoźnioną porę,
Litaworowi o posłach donieście;
Niebezpieczeństwo na mą głowę biorę,
A wy dla znaku pierścień tylko weście;
Nie trzeba więcéj, skoro ujrzy godło,
Pozna kto iestem, i co nas przywiodło. —

Cichość dokoła, zamek we śnie leży;
Co za dziw, północ; jesienią noc długa.
Za cóż dotychczas w Litawora wieży,
Lampa jak gwiazdka między kratą mruga?
Wszak dziś powrócił, jeździł w kraj daleki,
Snu potrzebują troskliwe powieki.

On przecie nie spi — Posłano na zwiady,
Nie spi; lecz żaden s pałacowéj straży,
Ani z dworzanów, ani s panów rady,
Do progu jego zbliżyć się nie waży.

    przeciw Rycerstwu Niemieckiemu użyty, który obiaśnia się poniższemi przypiskami (2) (3) (4).