Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część III.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
jan sobolewski ponuro

Niedobre — dziś — na Sybir — kibitek dwadzieście
       185 Wywieźli.

żegota

Kogo? — naszych?

jan

Studentów ze Żmudzi.

wszyscy

Na Sybir?

jan

I paradnie! — było mnóstwo ludzi.

kilku

Wywieźli!

jan

Sam widziałem.

jacek

Widziałeś? — i mego
Brata wywieźli? — Wszystkich?

jan

Wszystkich, — do jednego:
Sam widziałem. — Wracając, prosiłem kaprala
       190 Zatrzymać się; pozwolił chwilkę. Stałem zdala,
Skryłem się za słupami kościoła. W kościele
Właśnie msza była, — ludu zebrało się wiele.
Nagle lud cały runął przeze drzwi nawałem,
Z kościoła ku więzieniu. Stałem pod przysionkiem,
       195 I kościół tak był pusty, że w głębi widziałem
Księdza z kielichem w ręku i chłopca ze dzwonkiem.
Lud otoczył więzienie nieruchomym wałem;
Od bram więzienia na plac, jak w wielkie obrzędy,
Wojsko z bronią, z bębnami, stało we dwa rzędy;
       200 W pośrodku nich kibitki. — Patrzę, z placu sadzi
Policmejster na koniu; — z miny zgadłbyś łatwo,