Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część III.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kazem: szczególniéj, jeśli bal się daje z okoliczności urodzin, imienin, zaślubin i t. d. cesarza lub osób familji panującej, albo też jakiego wielkiego urzędnika. W takich razach osoba podejrzana lub źle widziana od rządu, nie idąc na bal, naraża się na niemałe niebezpieczeństwo. Były przykłady w Rossji, że rodzina osób uwięzionych i skazanych na szubienicę, znajdowała się na balach u dworu. W Litwie, Dybicz ciągnąc przeciwko Polakom, a Chrapowicki więżąc i tępiąc powstańców, zapraszali publiczność polską na bale i uroczystości zwycięskie. Takowe bale opisują się potém w gazetach, jako dobrowolne wynurzenia się nieograniczonej miłości poddanych ku najlepszemu, i najłaskawszemu z monarchów.
Str. 219, w. 152. Może samego wiozą Jermołowa.
W Rossji między ludem jest przekonanie, iż car może każdego innego króla wziąć w kibitkę. I w istocie, niewiémy, coby odpowiedziano w niektórych państwach feldjegrowi, któryby przyjechał w podobnym celu. To pewna, iż Nowosilcow często powtarzał: »nie będzie pokoju, póki w Europie nie zaprowadzimy takiego porządku, iżby nasz feldjeger mógł też same rozkazy w Wilnie, w Paryżu i w Stambule z tąż samą łatwością wykonywać«. Odebranie rządów Gruzji jenerałowi Jermołow, którego imie u Rossjan było bardzo popularne, uważano za rzecz ważniejszą niż zwycięstwo nad jakim królikiem europejskim. Temu mniemaniu Rossjan dziwić się nie należy. Przypomnijmy, iż Jego Królewiczowska Mość książę Wirtemberski, oblegając z wojskami sprzymierzonemi Gdańsk, pisał do jenerała Rapp: iż jenerał rossyjski równy jest co do stopnia królowi, i mógłby nosić ten tytuł, jeżeliby taka była wola cesarska. Ob. Pamiętniki jenerała Rapp.
Str. 221, w. 20. Musiano niegdyś wylać rzekę złota.
Te słowa wyrzekł król Gotów, ujrzawszy po raz pierwszy Kolizeum w Rzymie.
Str. 222, w. 40—41.

Z zegarów miejskich zagrzmiała dwunasta,
A słońce już się na zachód chyliło.

W dniach zimowych w Petersburgu, około godziny trzeciej już mrok pada.
Str. 223, w. 51. I wiecznie stoi i wiecznie ucieka.
Dymy miast północnych, w czasie mroźnym, wznoszące się pod niebo w kształtach fantastycznych, two-