Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część III.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz niewiedziéć, kto szerzył w Warszawie powieści,[1]
Że on żyje, że męczą, że przyznać się wzbrania,[2]
I że dotąd nie złożył żadnego wyznania;
       115 Że mu przez wiele nocy spać nie dozwalano,
Że karmiono śledziami i pić nie dawano;
Że pojono opijum, nasyłano strachy,
Larwy; że łoskotano w podeszwy, pod pachy —
Lecz wkrótce, innych wzięto, o innych zaczęli
       120 Mówić; żona płakała, wszyscy zapomnieli.[3]

Aż niedawno przed domem żony, w nocy dzwonią —
Otworzono: Oficer i żandarm pod bronią,
I więzień — On! — Każą dać pióra i papieru,
Podpisać, że wrócony żywy z Belwederu.[4]
       125 Wzięli podpis, i palcem pogroziwszy: »jeśli
Wydasz...« i nie skończyli; jak weszli, odeszli.
To on był. — Biegę widzieć; przyjaciel ostrzega:
Nie idź dzisiaj, bo spotkasz pod wrotami szpiega.
Idę nazajutrz, w progu policyjskie draby;
       130 Idę w tydzień: on sam mię nie przyjmuje, słaby.[5]
Aż niedawno za miastem w pojeździe spotkałem —[6]
Powiedziano, że to on: bo go nie poznałem.
Utył, ale to była okropna otyłość:
Wydęła go zła strawa i powietrza zgniłość;
       135 Policzki mu nabrzmiały, pożółkły i zbladły,[7]
W czole zmarszczki pół wieku, włosy wszystkie spadły.
Witam: on mię nie poznał, nie chciał mówić do mnie;

  1. w. 112 w Warszawie powieści ] po Warszawie wieści R1.
  2. w. 113 męczą ] cierpi R1.
  3. w. 120 wszyscy ] inni O1.
  4. w. 124 wrócony ] powrócił R1.
  5. w. 130 on sam mię nie przyjmuje ] a on sam nie przyjmuje R1, aż on sam nie przyjmuje D; w D Mickiewicz poprawił, jak w tekście.
  6. w. 131 Aż niedawno ] Wreszcie pozniej R1.
  7. w. 135 nabrzmiały, pożółkły ] do kości przysechły R1 D.