Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część III.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jak tu mnie dobrze! mój Boże!
Niech mię na zawsze ten wianek otoczy,
       65 Niech zasnę, umrę, patrząc w te róże,
W te białe narcyzu oczy!

Róża, ta róża żyje!
Wstąpiła w nią dusza,
Główką lekko rusza,
       70 Jaki ogień z niéj bije:
To rumieniec żyjący, jak zorzy wniście!
Śmieje się, jak na uśmiech rozwija liście,
Roztula między liściem dwoje ust z koralu,
Mówi, coś mówi — jak cicho, jak skromnie —
       75 Co ty, różo, szepcesz do mnie?
Zbyt cicho, smutnie — Czy to głos żalu?
Skarżysz się, żeś wyjęta z rodzinnej trawki?
— Nie wzięłam ciebie dla mojéj zabawki:
Jam tobą skronie Matki Najświętszéj wieńczyła,
       80 Jam po spowiedzi wczora łzami cię poiła. —
A z twoich ust koralu,
Wylatują promieniem
Iskierka po iskierce;
Czy taka światłość jest twojem pieniem?[1]
       85 Czego chcesz róża miła?[2]

róża

Weź mnie na serce.

  1. w 84 Czy taka światłość jest twojem pieniem? Zachwyt religijny przerzuca tu wrażenia świetlne na wrażenia dźwiękowe (akustyczne). Ob. podobne objawy w przykładach, zebranych przez J. Kallenbacha w monografji t. II. str. IX w Dodatku. Podobnie Goethe: »Das Auge übernimmt Funktion, Gebühr und Pflicht des Ohres«. (Goethe von G. Simmel, Leipzig 1917, str. 77).
  2. w 85 róża miła, wołacz na a, często i dziś używany w gwarze wileńskiej.