Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część I, II i IV.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DZIADY, WIDOWISKO.

CZĘŚĆ I.
Prawa strona teatru. DZIEWICA w samotnym pokoju. Na boku ksiąg mnóstwo, fortepiano; okno z lewej strony w pole, na prawej wielkie zwierciadło; świeca gasnąca na stole i księga rozłożona (romans Valérie).
"Ś"


DZIEWICA wstaje od stołu.

Świeco niedobra! właśnie pora była zgasnąć!
I nie mogłam doczytać… czyż podobna zasnąć?
Waleryo! Gustawie! anielski Gustawie!
Ach, tak mi często o was śniło się na jawie,
A przez sen — będę z wami, Pan Bóg wie, dopóki!
Smutne dzieje, jak smutnej są źródłem nauki!

(po pauzie, z niesmakiem)

Po co czytam? Już koniec przezieram z daleka!
Takich kochanków! tutaj (wskazuje ziemię) cóż innego czeka?
Waleryo! ty przecież z pomiędzy ziemianek
Zazdrości godna! Ciebie ubóstwiał kochanek,
O którym inna próżno całe życie marzy.
Którego rysów szuka w każdej nowej twarzy
I w każdym nowym głosie nadaremnie bada
Tonu, który jej duszy brzmieniem odpowiada.
Bo ich twarze tchną głazem jak Meduzy głowa,
Nad słotny deszcz jesienny zimniejsze ich słowa!

Codzień z pamiątką nudnych postaci i zdarzeń
Wracam do samotności, do książek — marzeń: