Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część I, II i IV.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Płacz, moja luba, twój Gustaw umiera!

(z determinacyą)

No, dalej, śmiało Gustawie! (podnosi sztylet).

(z żalem)

Nie bój się, luba, on się nic nie boi!
Czego żałujesz? on nic z sobą nie zabiera!
Tak! wszystko, wszystko tobie zostawię,
Zostawię życie i świat i rozkosze,

(z wściekłością)

I twego!... wszystko... o nic... ani łzy nie proszę!

(do księdza, który wchodzi ze służącemi)

Słuchaj ty... Jeśli kiedy obaczy...

(z obłąkaniem i wzmagającą się gwałtownością)

Pewna nadludzka dziewica... kobiéta
I jeśli ciebie zapyta,
Z czego umarłem? nie mów, że z rozpaczy;
Powiedz, że byłem zawsze rumiany, wesoły,
Żem ani wspomniał nigdy o kochance,
Że sobie grałem w karty, piłem z przyjacioły...
Że ta pijatyka... tańce...
Że mi się w tańcu... ot (uderza nogą) skręciła noga.
Z tego umarłem...

(Przebija się).
KSIĄDZ.

Jezus, Marya! bój się Boga!

(Chwyta za rękę, Gustaw stoi, zegar zaczyna bić).
GUSTAW (pasując się ze śmiercią, patrzy na zegar).

Łańcuch szeleści... Jednasta wybija!...

KSIĄDZ.

Gustawie!

(Kur pieje drugi raz).