Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szybkim krokiem jakby go słuchać nie chciała, oddaliła się z razu Ada, potém powróciła milcząca, stanęła przed nim, czekając co powie. Rumieniec wystąpił jéj na twarz, czuć było, że serce biło, że się obawiała zuchwalstwa Karola i wdzięczna mu była za nie....
— Nigdy nie byłem w tamtych stronach, koło tych Żabliszek — odezwał się niby obojętnie Karol — mam wielką ochotę odbyć małą wycieczkę w te nieznane kraje! Któż wie! Spotkałbym się może z Robertem.... Ręczę, że byłby mi rad.... Mam taką odwagę Livingstonowską, że nie wahałbym się w oczy spojrzeć dzikiemu majorowi. Gdybyś mi kuzyneczko dała jeszcze jaki list introdukcyjny!
— Ja! a toby ci pięknie posłużyło! rozśmiała się Ada....
— Do Roberta nie do majora! poprawił się Karol.
Ada zarumieniła się znowu.
— Co wygadujesz? Co ci się śni, panie Karolu....
— Mówię co myślę — mam ochotę jechać do Żabliszek — a — co więcéj — sądzę, że gdybym się tam dostał, Roberta przywiózłbym z sobą.
Zadrgała Ada i odwróciwszy się znowu poszła parę razy przejść po salonie.... z głową spuszczoną.
— Nie rób proszę cię awanturniczych projektów, rzekła głosem słabym — to tylko draźni.... A z tego nic być nie może.