Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Panna Dyakowska z cicha pozwoliła sobie żartu, że może pan Karol opróżnione miejsce po panu Robercie zająćby sobie życzył.
— A! czemuż nie? odparł Karol — jako małżeństwo rozumne, nie mogłoby być lepsze nad to dla mnie — ale rozumne śluby są przeklęcie nudne, a zakochać się nie mam sposobu inaczéj, chyba.... w piętnastoletnim podlotku!
Nazajutrz po téj rozmowie, bardzo rano wpadł Karol do babci, prawie po podróżnemu ubrany.
Pocałował ją w rękę.
— Wie, babcia — nie mogę wysiedzieć, jadę na parę dni do Ruszkowa. To rzecz postanowiona.
— Proszę o listy i rozkazy.
— Otoż masz! gorąco kąpany — kiedyż?
— Dziś wieczorem.
Weszła panna Dyakowska usłyszawszy to.... Czyż być może?
— Słowo pani daję! Ada była dla mnie bardzo dobrą. Chcę się poświęcić na jéj usługi. Familia jéj dokuczyła, ja zmażę grzechy familii.... Dawajcie panie listy....
Szambelanowa zapytała zdziwiona:
— A zkądże pieniądze?
— W przeznaczenia wyrokach stało, abym jechał.... rzekł Karol. Dla tego pozawczoraj Fortuna, która się zwykle niegrzecznie do mnie obraca, jakby mi za sobą zabłocony ogon nosić kaza-