Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy Jazyga obudził się i jak zwykle o syna zapytał, chłopak mu powiedział, że panicz gdzieś do dnia wyjechał. Wyjechał? nie opowiedziawszy się! — tknęło to starego.... Zląkł się i błyskawicą przez myśl przeszło mu, iż Robert mógł uciec z rodzicielskiego domu. Nie dając jednak poznać po sobie niepokoju, siadł w ganku oczekując powrotu.
Robert, który za młodu pieszo i konno tylekroć przebiegał okolicę, znał doskonale wszystkie jéj drogi i przesmyki.... Puścił się przez lasy na prost, i do miasteczka zdążył tak wcześnie, że poczta była zamknięta. Musiał tu jeszcze czekać chwilę nim się pocztmajster obudził, wdział szlafrok i zebrał do biura....
Nie mając co robić — wiodąc konia zmęczonego za sobą — Robert się przechadzał po na wpół uśpionéj mieścinie, w któréj tylko kilku starozakonnych się ruszało, gdy u wrót austeryi stanąwszy, zobaczył przygotowany już do wyjazdu wózeczek i przy nim dwie kobiety.
Jedna z nich była niemłoda i otyła, druga młodziuchna, przystojna, żywa. Rysy obu mówiły, że to była matka i córka. Starsza, która coś do wozu pakowała i gderała na towarzyszkę, nagle zwróciła oczy ciekawe ku Robertowi, upuściła zawiniątko, które w ręku trzymała i krzyknęła głośno: