Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pomimo to czuć było coś ciężącego nad nimi, jak zwykle gdy się otwarcie nie można wytłómaczyć — a lęka się chwili ostatecznéj rozprawy, która nadejść musi. Każdemu z nich jakiś wzgląd mowę tamował....
Robert więcéj słuchał niż się odzywał, milczący był — odpowiadał zaledwie krótko. Przyniesiono jedzenie, ledwie go dotknął.
Uwolnił się potém natychmiast dla urządzenia w mieszkaniu, a postrzegłszy, że ojciec mu inne i obszerniejsze przeznaczył, zawahał się z przyjęciem. Widać było, że to go przeraziło. Przy Erdziwille jednak mówić nie wypadało. Robert się tymczasowo tylko w dawnym pokoiku, jak na popasie, rozlokował.
Tak dotrwali jakoś do późnego wieczoru, a sędzia, którego konie od dawna drzemały stojąc z pospuszczanemi głowami — pożegnał się w końcu i odjechał, w ganku jeszcze szepnąwszy przyjacielowi na ucho:
— Nie napadaj na niego.... nie łaj proszę!
Troskliwość to była zbyteczna, bo major najmniejszéj nie miał ochoty uczynienia przykrości dziecku. Żal mu go było. Wierny swym przekonaniom nie mógł dozwolić na to co według niego nieszczęście sprowadzić musiało — ale gotów był surowość złagodzić wszelkiemi sposoby. Ustąpić nie