Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A więc wszystkie my, oprócz takich Hortensyj — co nie kwitły nigdy, skazane jesteśmy, aby paść serca ofiarą — prędzéj czy późniéj? — mówiła Ada. Wszystkie.... Biedna Karusia! Oblęcki — co za życie!... Dni kilka szalu — a lata pokuty!! Przeznaczenie....
Łza się jéj potoczyła z oczu, dla Karusi, czy dla siebie — któż odgadnie?




— No — na ten raz — odezwał się siedzący w ganku Erdziwilłł, naprzeciw majora, który już na gościniec nie patrząc fajkę palił — na ten raz — kochany panie Pietrze — to on!! Słowo daję.
Zerwał się major — drżącą rękę przyłożył do czoła — milczący....
— Tak — to on! powtórzył.
Czuć było w głosie wzruszenie, nie widać było radości.
— Panie Pietrze — rzekł całując go w ramię sędzia — jakeś poczciw — nie łajże chłopca.... nie męcz go....
Odwrócił się major opryskliwie.
— Czyś oszalał? skrutywsia? co tobie?
— A no!
Jazyga ramionami ruszył.
Na gościńcu widać było tuman kurzu tylko, ale wprawne oczy wiejskich mieszkańców umieją na-