Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale i on wśród tego szczęśliwego snu niekiedy trwożył się następstwami, obawiał przebudzenia. Ojciec, jak groźne widmo stał mu na oczach.... Był zależnym od niego, nie władnął sobą.... jedno skinienie majora mogło ten gmach w gruzy obrócić....
Jak zwykle ludzie szczęśliwi, a szczęścia trwałości niepewni, odpychał te myśli i trwogi — mówiąc sobie:
— Po co napróżno kielich zatruwać?... Pijmy z niego póki można.
Po odjeździe gości, znajdowały się niemal codzień jakieś ważne przyczyny, dla których to na obiad, to na herbatę, to na wieczór Robert przybywać musiał do Ruszkowa. Ada, nie zważając na — qu’en dira t’on, przynaglała, przypominała, wymagała.... Wreszcie poczynało to być uderzającém nawet dla ludzi obojętnych, nie mówiąc już o Hortensyi, która często nie wychodziła gdy Robert przybywał, a gdy się jéj pytała Ada o przyczynę, mówiła z przekąsem po cichu:
— Po cóż mam tak miłe towarzystwo, moją smutną figurą zachmurzać. Nie jestem potrzebna.
Ada zwykle na to odpowiadać nie raczyła.
Pułkownik, który z razu w téj uprzejmości dla Roberta nie widział nic nadzwyczajnego, tylko potrzebę rozrywki — naostatek zamyślać się począł, widząc go codzień przybywającego i długie godzi-