Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W niewielkiéj odległości od stolika, stała piękna, ale nieco zolbrzymiałych kształtów Ada, w sukni aksamitnéj z koronkami, z ową symboliczną gwiazdką na czole, tak jak ją malował baron von Pavianer.... Twarz jéj nie straciła była jeszcze wdzięku, oczy blasku, ale ideał stał się pięknością ziemską zupełnie, któréj usta teraz więcéj do bifsztyku niż do pocałunków zdawały się stworzone.... Kwitło zdrowie na tém spokojném, ale nie wesołém obliczu. Wpatrzywszy się, mimo jego czerstwości i świeżości, można było dojrzeć marszczków, które po sobie zostawiły wezbrane a niezaspokojone namiętności czy uczucia — gorejące myśli, z których żadna nie rozwinęła się w pełni — pragnienia niezaspokojone, marzenia nie domarzone.... Widać było, że jéj całe szczęście ograniczyło się tém, by nie być bardzo nieszczęśliwą — a światu nie pokazać bolu.
Na szerokiém czole za to błyszczała intelligencya i odbijała się w oczach rozumnych.... I tu jednak zajrzawszy głębiéj, dostrzegłby badacz sceptycyzmu, który z rozpaczy dla świata, ubrał się ortodoksyą nieprzebitą.... Usta były pobożne — oczy czasem ateizmem się śmiały.... Jak w głębi niewiara godziła się z fanatyzmem, któż to zrozumie...??
Ada przyjmowała właśnie swych gości, dla każdego z nich mając słówko, które świadczyło, że