Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

taki elegant pił herbatę w tak skromnym lokalu. Są czasem w życiu konieczności nieuniknione — gdy się idzie na wieczór na którym się z herbatą spotkać ma po dziesiątéj.... a pragnienie dopieka! Mężczyzna też, czując się tu może nie na swém miejscu, nie przysiadł nawet, stał, rad był widać co najrychléj dokończyć herbaty.... Niekiedy przez okno wyglądał ku oświeconemu domowi, jakby się chciał przekonać, czy tam już wieczorne rozpoczynało się życie.
Herbata była gorąca.... musiał się więc zrezygnować na trochę cierpliwości, aby nie poparzyć. Właśnie ją postawił na stoliku, chcąc czas ten zużytkować i naciągnąć rękawiczki, które miały piękne kształty ręki jego uwydatnić, gdy drzwi cukierni od ulicy się otworzyły, zadzwoniły i — wszedł niemi mężczyzna siwy, z wąsami poczernionemi, twarzą pomarszczoną...
Był to dawny nasz znajomy kapitan Sroczyński, o tyle tylko zmieniony, że włosów już nie malował i siwiznę odważnie nosił, wąsy tylko czémś ciemniejszem szwarcując na pamiątkę, że niegdyś czarne były. Wszedłszy kapitan odwrócił się spojrzeć ku stojącemu, chwilkę się wahał i uchylił nieco kapelusza, na co mu też ukłonem śpiesznym odpowiedziano....
— Pan.... Karol.... jeśli się nie mylę?
— Kapitan Sroczyński?