Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Teraz gotów się był już zgodzić na wszystko, dumę swą szlachecką poświęcić.... byle życie Robertowi ocalić....
Lecz w ciągu długiéj słabości Jazygi nie przyszedł list żaden, nikt nie dał życia znaku, pan Karol jakby naumyślnie wyjechał — nie dowiadywano się wcale....
Sroczyński tylko, który się znał z partnerami szambelanowéj, mógł im powiedzieć coś o stanie Roberta, a przez nich, szambelanową i pannę Dyakowską wiadomość mogła dojść do Ruszkowa....
Czy doszła tam? wątpić było można, gdyż ztamtąd nie odezwał się nikt, nie dowiedział, nie spytał.... Przychodzący do siebie Robert — słabym głosem dowiadywał się pilno, błagalnie, czy do niego nie było jakich listów? Ojciec, który to z dala usłyszał, przyszedł — dając mu żołnierskie słowo honoru, że żadnego listu nie było....
— W życiu mojém — rzekł do syna — nigdy, choćby do dziecka pisanego listu nie rozpieczętowałem — nie przywłaszczyłem sobie. Wierzyć możesz słowu mojemu.... Nie było nic.
Zmilczał Robert.
Na drugi dzień prosił ojca, aby się kazał dowiedzieć o pana Karola. Przyniesiono mu oznajmienie, że od tygodnia przeszło wyjechał, i nie wiadomo kiedy powróci...