Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czuł się osamotnionym, nieszczęśliwym, zgubionym.... list schował do kieszeni i wstał.
Nie miał już tu co robić! Zostawał mu ojciec, przeciw którego sercu przewinił.... trzeba było powracać do niego.
Karol chodził po swoim pokoju, domyślając się poniekąd co się stało, obawiając się żalów, wyrzutów i ciężaru, jaki mógł spaść na niego.
Wszystkiego tego — Ady, Roberta, Ruszkowa.... miał dosyć i aż nadto. Myślał tylko, jak się pozbyć ich wszystkich.... Ady obiecywał sobie nie widzieć tak rychło.... Zostawał mu Jazyga, który go nudził; nie przypadał mu ani do jego wyobrażeń, ani do obyczaju — a wisiał na karku.... Rad był w jakikolwiek sposób zrzec się téj opieki i wrócić do dawnéj swobody.
Dumał nad tém kręcąc w palcach cygaretkę, gdy Robert blady, pomieszany wszedł do pokoju. Jemu także ciążyło to, że był na łasce czyjéjś i z życiem swém musiał się do gospodarza stosować.
— Chciałbym, rzekł — przenieść się do hotelu.... Niedługo tu już zabawię, mam jeszcze trochę zajęcia....
Splątał się, nie wiedział jak się tłómaczyć.
— Ja — odparł Karol roztargniony — ja także prawdopodobnie wyjechać będę musiał na dni kilka i Pawła zabrać z sobą.