Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kapitanie kochany, rzekł piérwszy — chyba to odłóżmy ad feliciora. Jesteśmy z drogi, pomęczeni — i widzisz sam — nie ubrani.
— Co? jak to? nie ubrani?
— W surdutach, po obiedzie! wieczorem!
— Przeżegnaj się! u mnie frak jest zakazany! Chodźcie jak stoicie.... Herbata, ręczę wam, doskonała. Misia ją robi tak, że chińskiego cesarza mógłbym na nią prosić....
Wahał się Karol. Kapitan widział, że na niego powinien był głównie nalegać, i pochwycił go za rękę....
— Chodźcie — co za ceremonie! Nie ma „ale” — aresztuję i pod szupasem prowadzę!
Wstał kapitan, a za nim wszyscy, opierać się zbytnio nie było powodu.
W istocie, mieszkanie Sroczyńskiego było o kroków kilkanaście, zajmował pierwsze piętro świadczące, że mu się nieźle dziać musiało. U drzwi zadzwonił silnie, i wnet z za nich dały się słyszeć śmiechy, głosy i tupanie pośpieszne, a gdy się otworzyły, widok bardzo przyjemny oczom przybyłych się przedstawił — ślicznych pięć panien, w jednakowych białych sukienkach, z różowemi kokardami w blond włosach. Wszystkie były jakby jednego wzrostu i jednego wieku, i trudno było starszą od młodszéj rozróżnić. Typ jeden pięciorako się w nich przedstawił z odcieniami,