Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obowiązek go nie mijać, wiedząc, że zawsze go trochę rozrusza i ożywi.
Jedno spójrzenie na twarz dało mu poznać, że major musiał mieć jakiś nowy powód zmartwienia. Blady był, policzki mu nagle wpadły — oczy się powiększyły.... usta miał spalone. Jazydze zachować w sobie tajemnicę było niepodobieństwem, potrzebował się wylać, uskarżyć, podzielić z kimś tym bolem.
— Co ci jest? czyś chory? — spytał.
Nikogo nie było przy nich.
— Zabity jestem, nie chory — zawołał major — chodź.....
Chwycił go za rękę i przestraszonego pociągnął do swojego pokoju; tu odemknął stolik, wyjął kartkę, i trzymając mu ją przed oczyma — krzyknął:
— Czytaj — czytaj tę infamię!...
Erdziwiłł niedowidzący nos prawie na kartce położywszy — począł syllabizować — lecz mniéj okazał wzruszenia, niż się major spodziewał.
— Cóż ty na to? infamia!
— Infamią jest dla tego co to pisał.... rzekł sędzia — potwarz — zazdrość. Jakiś odpalony mści się pretendent....
— Myślisz że pretendent?
— A któżby?
— Familia!