Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wlepiała w ziemię i tak zamyślona — nieprzytomna, pozostawała długo ze wspomnieniami z żalem — ze zgryzotą czy z nadzieją — któż to zgadnie??
Z Warszawy przyszedł list od Roberta. Biedne chłopię, któremu Karol nie śmiał wyznać, że dostał burę, że się omylił i zawód mu uczynił — czekało z oczyma zwróconemi w tę stronę zkąd szczęście przybyć miało! List jego poruszył Adę, wróciła miłość cała — serce uderzyło.... ale nim siadła odpisywać, oczy jéj padły na obraz matki, na wszystko co ją otaczało — i — ostygła znacznie....
Odpowiedziała nazajutrz tęsknie i czule, wyznając mu, że nie miała odwagi do kroku stanowczego.... Zaklinała go, aby był mężny i cierpliwy. Nie chciała — dla własnego szczęścia zatruwać życia ojcu jego, rozrywać węzła świętego, który go łączył z dziecięciem.
Było to piękne, wymowne — i Robert w prostocie ducha mógł w tém widzieć miłość najgorętszą — a przecież było to ostygnienie już — było to złudzenie tylko, w które sama pisząca nie wierzyła.... Dawne jéj listy dziwnie kreślone były, bezładnie, nieforemnie, niezrozumiale czasem; ten był jasny, brylantowy, stylem najśliczniejszym, poezyi pełen.... a chłodny...
Szczęście, pisała mu, trzeba było zdać przeznaczeniu, woli Boga.... Ona miała mu pozostać