Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mówki żadnéj nie przyjmuję. Nakazuję przyjechać pod błogosławieństwem
Ostatnie słowa dwa razy podkreślił stary.... W kwadrans potém fornal siadał na koń i pośpieszał na pocztę.
Major liczył dni — ile ich miało iść pismo, ile mogły zabrać przygotowania — jak długo podróż trwać mogła. Rad był Roberta widzieć już przy sobie. Każda chwila zwłoki wiekiem mu się stawała.... Trawiła go gorączka, pił wodę — chodził — jeść ani spać nie było sposobu.... Całą noc strawił w ogródku z fajką, chłodząc się na powietrzu wolném, i nad ranem dopiero, usnął wsparty o drzewo.
Służba zaniepokojona, Burakowski, klucznica, kucharz, dowiedziawszy się, że pan w łóżku nie nocował, pobiegli go szukać przerażeni...
Major sfukał ich obudziwszy się, i poprzepędzał, łając i krzycząc, że mu przecie wolno było spać gdzie się podoba.
Nigdy go jeszcze takim nie widzieli. W całym dworze panował niepokój największy.
Około południa major się opamiętał i złagodniał. — Miał najmocniejsze postanowienie Roberta już więcéj nie puścić do Zahajów, osadzić tam Burakowskiego, i nie pozwolić synowi ani na jeden dzień tam powrócić. Rozmyślając jak się miał znaleźć, chciał się przemódz, aby Robertowi nie mówić