Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pannie Hortensyi nawet, jeśliby uczuła wielką tęsknotę do widzenia się ze mną....
„P. Jazyga junior, jadący ze mną, przejęty jest tą myślą, że w wielkich miastach szczęśliwym trafem spotyka się czasem najniespodziewaniéj znajomych, którychby się bardzo widzieć pragnęło. Ja, nietylko mu nie przeczę, ale niemal go zapewniam, że ze wsi jesienią mnóztwo osób wyjeżdża, bo nie ma nic smutniejszego na świecie, niż w czasie wichrów i słoty, siedzieć nawet w najwygodniejszym domu, choćby takim jak Ruszkowski.... W parku drzewa szumią straszliwie w téj porze....
„Jak długo p. Robert zabawić zechce w Warszawie, nie wiem prawdziwie.... ale że ja do Żabliszek odprowadzać nie będę, że mnie nic w święcie nie skłoni do drugiego pobytu w téj rozkosznéj ustroni, stworzonéj dla niewinnych gęsi i zamyślonych kaczek — a! na to przysięgam....
„Powiesz, kuzyneczko, żem płochy i niepoprawiony.... Mów co chcesz — skłaniam głowę w pokorze, gotów znieść najstraszniejsze zarzuty, ale do Żabliszek nie wrócę. Tu nabrałem przekonania, że najczcigodniejsi ludzie bywają ludźmi najnudniejszymi.... Maryasz od rana do wieczoru, choć gra ta ma swe wdzięki — w końcu się staje zabójczym. Na polskie karty patrzeć nie mogę i z rozkoszą siądę do francuzkich...