Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ruszkowa razem z korrespondencyą obszerną Roberta.
Od czasu cudownego uzdrowienia pędził i przynaglał do podróży. Major też, lękając się, aby syn się nie rozmyślił — rad był go natychmiast wyprawić.... I tak jednego poranku konie zaprzężone stanęły przed dworkiem, Karol począł dziękować za gościnność, Robert żegnać się z ojcem. Major wesoły i rozpromieniony wyprawiał i błogosławił....
— Polecam panu syna.... pamiętaj! Jest to co mam na świecie najdroższego, nie popsujcie mi go bardzo, a wróćcie mi zdrowym, wesołym, odmłodzonym....
Konie parskając ruszyły, a gdy za wrota odjechali, Robert rzucił się ściskać Karola.
— Spełni się wasza obietnica? zawołał — możeż to być?
— Bądź spokojny — odparł Karol — a jeśli mi nie ufasz, wiesz co?... jedźmy na Ruszków do Warszawy? Myśl jest niezła....
— To być nie może — rzekł Robert — ojciec dowiedziałby się — nie kuś mnie pan tém nieposłuszeństwem....
Karol ruszył ramionami.
— Tak być może lepiéj! wprost więc do Warszawy.... ale ty, kochany mój Robercie — zbyt jesteś posłuszném dzieckiem.... Chciałbym cię