Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Sądzisz pan? zawołał chwytając go za ręce Robert.... czyżby to być mogło?
— Jestem pewien, że ją tam ściągniemy. Spuść się pan na mnie — i jedźmy....
— A noga pańska i potłuczenie?
— Nie czuję go już! Nie ma jak homeopatya!
— Rzeczywiście? zawołał zdumiony Jazyga.
— Skutek bywa cudowny — powiadam ci, mógłbym dziś na konia skoczyć. Jedziesz ze mną?...
Zarumieniony Robert uścisnął go tylko....
— Ale ojciec?
— Nie mamy najmniejszego obowiązku spowiadać się przed nim z naszych nadziei.... szepnął Karol....
Cudowne uzdrowienie z pomocą homeopatyi o mało nie nawróciło na nią majora; a przynajmniéj zachwiało silnie wyobrażeniem jego o skuteczności doz końskich, które sam sobie zwykł był administrować....
Gdy jeszcze raz major się odezwał do syna, poddając myśl jechania do Warszawy, ze zdumieniem znalazł go usposobionym do podróży. Ten skutek przypisał, równie jak homeopatya silnie działającym, argumentom nieoszacowanego pana Karola.... Podziękował mu za to z serca. Karol westchnął, wstyd mu było trochę.
Zarządzono natychmiast przygotowania do podróży. Karol wysłał na ręce pułkownika list do