Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Trudne i to było do zrozumienia, bo w Ruszkowie o polowanie łatwiéj było, niż na małym folwarku, a towarzystwo jakiegoś pana Burakowskiego — tak dalece ponętnem nie było. Tymczasem ludzie zapewnili ją, że z tym ekonomem pół dnia po lesie chodzili....
Po wyjeździe Karola — zwróciła kuzynka pilne oko na Adę.... Znała ją dość dobrze, by z niéj wyczytać, po za tém co było przybrane — rzeczywiste jéj usposobienie. W milczeniu przypatrując się jéj — znajdowała smutną, zadumaną, podraźnioną, lecz w inny sposób niż wprzódy. Tam była rezygnacya, teraz się przebijała niecierpliwość trwożliwa.... Co kilka dni następował rodzaj paroksyzmu i rozweselenia — tak regularnie, iż przebiegła panna Hortensya przyczyn się jakichś musiała domyślać. Zaczęła śledzić. Dni te ożywieńsze przypadały na pocztowe!!
Idąc daléj — doszła kuzynka, iż od pułkownika, jego ręką adresowany zwykle przynoszono list jakiś spory, który odebrawszy Ada się zamykała, a gdy potém wyszła, oczy miała pełne blasku i twarz zarumienioną. Domyśliła się, że Brandys być musiał pośrednikiem korrespondencyi. Doszedłszy do tego, panna Hortensya, przy pierwszéj zręczności, udając wtajemniczoną, dała mu uczuć, że wie o tém. Rachowała na dobroduszność Brandysa, lecz zawiodła się na niéj, bo ostrożny sta-