Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zasmakował? to po ludziach chodzi! poromansuje z atłasami — i — nic mu nie będzie.
Major fajkę zapalając, zadumał się i już jakby nie słuchał. Rad był nawet rozmowę odwrócić.
— Sam nie wiem co począć, tak mi tęskno i niepokój mam taki na duszy.... jakby mi co groziło....
— Jedź do niego — rzekł Erdziwiłł....
— Nie mogę. Półkownik Brandys mieszka u téj panny i rządzi, musiałbym u niego bywać, a u niego będąc i u niéj. Nie chcę.
— Syna sprowadź....
— Może to i zrobię — a tu, znowu....
Major potarł rozrzucone włosy.
— Chłopca mi żal.... no — i kaduk wie — ni wprzód, ni w zad.... Sam nie wiem co począć.
— Stary wojskowy, człowiek silnéj woli, żeby sobie w palce stukał co ma poczynać! Wstydź się — mówił Erdziwiłł — na twém miejscu, zrobiłbym jedno czy drugie, alebym się tak nie wędził.
— Chodźmy na kawę! — przerwał major siląc się na swobodniejszy umysł.
Poszli tedy. Erdziwiłł począł opowiadać swe dykteryjki, które każdy z sąsiadów umiał na pamięć, ale to mu, jak panu Jowialskiemu, nie przeszkadzało powtarzać ich przy każdéj, pierwszéj lepszéj, zręczności. Rad nie rad, ożywił się nieco Jazyga.