Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Myślę też, że pan Karol — nie bez pewnych idei weselnych tu pośpieszył — cicho do przechodzącego szepnęła Hortensya, — ale mogę mu zaręczyć — że z tego nic nie będzie!
— A! rzekł zatrzymując się z ukłonem Karol — podziwiam przenikliwość pani! Odgadujesz tajemne myśli.... dobywasz z piersi mych tajemnic! Co za cudowna siła!
Rozśmiał się dziwnie, tak, że panna Hortensya się zmieszała, i odszedł w ślad za Adą.
Od tego momentu, powziąwszy jakieś podejrzenia, panna Hortensya pilniéj zaczęła go szpiegować, usiłowała podsłuchywać — lecz mimo wielkiéj w téj sztuce biegłości, ani słówka pochwycić nie mogła. Słyszała tylko niezmiernie ożywione rozmowy między Adą a Karolem, tak że z dala się jéj sprzeczkami wydawały, potém ciche narady, czasem śmiechy....
Przeczuwała, że coś się tam osnuwało, działo, czego ona dojść nie mogła. Niekiedy posądzała już kuzynkę o niestałość, o zmianę uczuć, zajęcie się Karolem — lecz choć byli z sobą bardzo dobrze i poufale, tych znaków, po których rodząca się i rozwijająca, choćby tajona miłość poznać się daje — nie pochwyciła. Ze swéj strony, ile razy się znalazła sam na sam z Adą, nie omieszkiwała okrywać Karola to śmiesznością, to pogardą, szeroko