Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O! ideał! — trochę nachmurzona rzekła Ada: wiesz dobrze jak mało nim jestem.... Czuję się wielce śmiertelną i ułomną istotą!
— Sąd nam zostaw — przerwał wesoło Karol. Ale ja — korzystam z tego, że zdajemy się być sami....
Obejrzał się do koła.... w istocie nie było nikogo.
— Chciałbym uparcie wczorajszą moją na nowo począć rozmowę. Myślę jechać do tych Źabliszek.... możebyście mi dali jakie polecenia?
— Piękne ukłony....
— Jestem ciekawy majora — stosunku jego do syna, Robertowego oblicza.... i będę go srodze buntował! Z góry to zapowiadam.... Tak ufam sile méj wymowy, potędze argumentów — iż mi się zdaje, że Roberta tu nazad przywiozę — ale żeby nam znowu nie uciekł, proponuję środek niechybny. Ożenim go tu — choćby z panną Hortensyą.
— A! to uciekłby niezawodnie! śmiejąc się rzekła Ada....
— Ożenimy go z kim innym — słowo daję....
Ruszając ramionami, przodem iść zaczęła ku pałacowi gospodyni.
— Jak już jesień czuć w powietrzu! — odezwała się.