Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest, pana Karola — śmiejąc się ze swéj myśli szczęśliwéj mówiła daléj staruszka — pana Karola!!...
Tylko — naturalnie, Karol zajedzie do kuzynki przypadkiem i zabawi czując się nieco chorym.... Za skutek ręczę.... Karol.... przyznam ci się, że kazałam go dziś prosić, żeby przyszedł entre chien et loup, nim moi partnerowie i goście się poschodzą.... I dotąd go nie ma....
Co mówisz? spytała stara.
Panna Dyakowska poprawiała długie loki a l’anglaise, nie mówiąc nic, a zapytanie było wywołaniem jéj zdania.
— Siadajże, moja Dyakowska, pochylając się ku niéj dodała stara — siadaj i mów, ty jesteś de bon conseil! ho! ho!
Tęskno jakoś zadźwięczał głosek panny, która siadła po cichu, i ręką chwyciła coś na stoliku bezmyślnie.
— Pani szambelanowa wie, że ja — zawsze niemiłe prawdy mówię. Takie jest moje nieszczęśliwe usposobienie, taki wzrok kaleki, że zawsze widzę złą stronę tylko, jak niektórzy ludzie co wszystkie kolory widzą szaro.
— Otóż to właśnie naprawia mi czasem moje zdanie, rzekła staruszka, bom ja za nadto zwykła widzieć różowo. Co mówisz?