Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

«Aby wejść na tę drogę, trzeba było całego zapału dni pierwszych młodzieńczych — dziś byłabym może jak Oblęcki, który nie wie czy ma paść na kolana przed Angelikiem, czy przed Vernetem — i czy ma malować ideały, czy zabłocone buty.... (Napoléon Delaroche’a).
... «Z nudów poszłam dziś odwiedzić moją dawną garderobianę, poczciwą kochaną Kasię, a dziś leśniczynę Rybacką.... Tak mi jéj żal! Było jéj u mnie dobrze — dzieliłam się z nią wszyslkiém com miała — często nawet myślą moją, którą się z nikim dzielić nie zwykłam.... Miała wszystkie wygody życia — zapewnienie przyszłości..... czego jéj brakło? nie wiem. Dziewczyna rozumna, lubiła czytać, sama się wykształciła niepospolicie. Cieszyłam się nią — przywiązałam się do niéj. Jednego poranku przyszła mnie uściskać za kolana.... Oczy miała zapłakane.... Żal jéj było mnie opuszczać.... żal — a jednak mówiła, że musi. Najdziwniejsza myśl — chciała wyjść za mąż, wyjść za mąż na to, aby żyć w ubogim domku, na biednéj strawie, walcząc z tysiącznemi troskami; dla czego? — bo chciała być ze swoim Stasiem! Pragnęłam przynajmniéj zobaczyć tego szczęśliwego człowieka, co mojéj Kasi zawrócić tak umiał głowę. Wyobrażałam sobie, że był jéj wart.... Opisywała mi go tak idealnie! Kazałam mu przyjść. Co za rozczarowanie!
«Prosty jakiś poczciwy chłopak, który nawet po-